Od informacji o śmierci Doroty z Nowego Targu telefony w FEDERZE się urywają. Oprócz codziennych interwencji dotyczących legalnej aborcji w szpitalu z powodu zagrożenia zdrowia psychicznego lub fizycznego, odebrałyśmy w ciągu kilku godzin 23 telefony od przestraszonych kobiet w ciąży, planujących ciąże, ich rodziców, mężów i partnerów.
„Czy mogę liczyć na pomoc FEDERY jak będę w szpitalu?”, „Czy już mogę podpisać pełnomocnictwo adwokatce?”, „Można dzwonić w nocy?”, „Czy zdążę do Was zadzwonić?”…
…i wiele innych tego rodzaju pytań spowodowanych ogromnym lękiem przed szpitalem. Odpowiadamy szczegółowo co robić krok po kroku. Kobiety boją się o własne życie. Taka tragedia może wydarzyć się także w innych szpitalach. Będą czekali na ustanie tętna płodu i nie zdążą uratować życia kobiety.
W ubiegłym tygodniu, oprócz naszych standardowych konsultacji aborcyjnych, pomogłyśmy sześciu kobietom w podobnej do Doroty sytuacji. Aborcje zrobiono w państwowych szpitalach, ale po interwencji FEDERY.
Dzwoniły kobiety z bezwodziem i z małowodziem, z już martwymi płodami z pytaniem, czy lekarze zdążą je uratować przed sepsą. Personel medyczny odpowiada zwykle: ‘’monitorujemy na bieżąco stan zdrowia pacjentki, sprawdzamy wskaźnik CRP, włączyliśmy antybiotykoterapię i czekamy”.
„Ale na co czekamy?” – pytają pacjentki. Przeważnie odpowiedź brzmi: „na obumarcie płodu, tętno płodu wciąż jest, nie możemy nic zrobić, bo prawo nam zakazuje”. Czy zdążą uratować życie kobiety? W Nowym Targu nie zdążyli.
Obowiązkiem lekarzy jest minimalizować ryzyko dla pacjentki, bez względu na to, czy jest tętno płodu czy nie. Często z góry wiadomo, że płód nie przeżyje. Każdy dodatkowy dzień czekania to wtedy tortura dla kobiety. Decyzję, żeby podjąć ryzyko może podjąć tylko pacjentka.
FEDERA jest z pacjentkami i na pewno zdąży skutecznie pomóc.
Jak długo jeszcze będziemy wyręczać państwo? Jak długo utrzymywać się będzie stan niepewności i niebezpieczeństwa dla kobiet? Kiedy ginekolodzy przestaną traktować nas jak rzeczy, z którymi się nie rozmawia, a zaczną uczyć się zasad nowoczesnej medycyny?
Tymczasem przypominamy kobietom:
-
możecie wypisać się ze szpitala na własne życzenie,
-
nie macie obowiązku brać leków na podtrzymanie ciąży,
-
szpital nie ma podstaw, by Was pozwać, jeśli ujawnicie sprawę prosząc o pomoc,
-
macie prawo zrobić zdjęcia całej swojej dokumentacji medycznej,
-
macie prawo żądać dodatkowej opinii lekarskiej lub całego konsylium,
-
macie pełne prawo do informacji o ryzyku, jego skali, wszystkich możliwych wariantach działania,
-
macie prawo poprosić o interwencję Rzecznika Praw Pacjenta (tel. 800 190 590),
-
numer tel. do FEDERY – 22 635 93 95.
A do lekarzy apelujemy do lekarzy o większą troskę o zdrowie i życie kobiet. Polki boją się Was, bo dla Was okrutna ustawa jest ważniejsza niż życie już istniejące.
Kobiety są waszymi pacjentkami i chciałyby zaufać, że uratujecie ich życie. Ale jak mają zdobyć się na zaufanie w obliczu kolejnej śmierci, bo „wciąż jest tętno płodu”.
Oświadczenie Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników to OGROMNE ROZCZAROWANIE.
Dla nas to strategia „oblężonej twierdzy”, bo inaczej nie jesteśmy w stanie zrozumieć takiej postawy w sytuacji, gdy kobiety umierają na oddziałach ginekologiczno-położniczych, mimo że dało się je uratować! Umierają też ze strachu, bo lekarze mówią im „nie chcę mieć kłopotów” i każą czekać.
Lekarze, nie protestujemy w sprawie „zakażeń, które rozwinęły się podstępnie i po cichu”, ale oczywistych przypadków, kiedy pacjentki kilka dni leżały z widocznym stanem zapalnym i bólami!
Lekarze, obecne prawo pozwala Wam w eliminacji ryzyka zdrowotnego dla kobiety przerwać ciążę bez względu na tydzień ciąży, stan płodu, to czy ma tętno itd. To już jest w prawie!
Lekarze, zejdźcie z Olimpu do swoich pacjentek! Autorytet, szacunek i zaufanie buduje się czynami, nie połajankami kobiet, które się boją. Jak jeszcze do Was dotrzeć?!