Marta trafiła do szpitala w Katowicach w 20. tygodniu upragnionej ciąży, z bólem brzucha. Trzy doby później już nie żyła. Od przyjęcia wskaźniki odzwierciedlające poziom stanu zapalnego w jej organizmie zaczęły drastycznie przekraczać normę. Otrzymała antybiotyk. Później skarżyła się na dreszcze i zimno, a dostała leki uspokajające. Płód obumarł, ale nie zdecydowano o farmakologicznym przyspieszeniu poronienia. Marta poroniła resztką sił, mdlejąc. Usunięto jej macicę, która według lekarzy była źródłem zakażenia. Niedługo potem Marta zmarła.
Mąż zmarłej, Krzysztof Sowiński uważa, że lekarze nie zajęli się odpowiednio jego żoną i nie postawili na czas diagnozy, która mogła uratować jej życie. Personel medyczny miał twierdzić, że Marta „musi urodzić”. Pan Krzysztof zawiadomił o sprawie Prokuraturę Regionalną w Katowicach i Biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Śledztwo trwa. Wydarzenia, które miały miejsce w kwietniu br. nagłośniła reporterka programu „Uwaga” TVN, Anna Barańska-Całek.
W Katowicach wydarzyła się tragedia, której najprawdopodobniej można było zapobiec, gdyby lekarze wcześniej podjęli działania. Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA przypomina: obowiązkiem lekarzy i lekarek jest przede wszystkim ratowanie życia i zdrowia kobiety w ciąży. Skrajnie restrykcyjne prawo antyaborcyjne powoduje strach, ale jest on bezpodstawny. W Polsce do więzienia można pójść za nieudzielenie pomocy medycznej pacjentce, a nie za wykonanie aborcji lub przyśpieszenie poronienia, które ma uratować kobietę.
FEDERA zawsze będzie stała murem za kobietami. Nie zgadzamy się na znieczulicę i stawianie płodów ponad życie kobiet. Przesyłamy wyrazy głębokiego współczucia rodzinie zmarłej Marty.
Zdjęcie: „Uwaga” TVN