Niemal 500 000 podpisów pod projektem ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie złożono 23 października do Sejmu. W ciągu trzech miesięcy powinna odbyć się nad nim debata. Posłanki i posłowie mogą go skierować do sejmowej komisji zdrowia i dalszych prac legislacyjnych albo w całości odrzucić, łamiąc w ten sposób (nie po raz pierwszy) swoje wyborcze obietnice.
Na konferencji prasowej pełnomocniczka komitetu „Ratujmy Kobiety 2017” Barbara Nowacka podkreśliła, że projekt ma na celu „normalizację przepisów aborcyjnych w Polsce i dostosowanie ich do norm większości krajów Unii Europejskiej”.
Zbiórka podpisów pod projektem „Ratujmy Kobiet 2017” trwała od początku sierpnia. Prowadzona była oddolnie, bez żadnego wsparcia instytucjonalnego. Akcję prowadziły wolontariuszki i wolontariusze w dziesiątkach miejscowości w całej Polsce i za granicą. Inicjatywę poparło kilkanaście organizacji społecznych oraz pozaparlamentarnej opozycji (pełna lista).
Przypomnijmy, że projekt kompleksowo podchodzi do zagwarantowania praw reprodukcyjnych. Obejmuje m.in. legalne przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia, wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół, darmową i łatwo dostępną antykoncepcję oraz przywrócenie antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Reguluje również stosowanie klauzuli sumienia przez ginekologów.
Jednocześnie do 20 listopada trwa zbiórka podpisów pod projektem „#ZatrzymajAborcję”, który uniemożliwia przerwanie ciąży w przypadku nieodwracalnego upośledzenia płodu. Ma on potężne wsparcie Episkopatu i kościołów w całej Polsce, księża zachęcają do składania podpisów po mszach.