DWA LATA OD WEJŚCIA W ŻYCIE WYROKU TK: PEŁEN DOSTĘP DO ABORCJI POTRZEBNY NATYCHMIAST

Mijają dwa lata od pseudowyroku Trybunału Konstytucyjnego, który de facto wprowadził zakaz aborcji w Polsce. To więcej niż niechlubna rocznica – 27 stycznia 2020 zostałyśmy skazane na bezduszność systemu i prawa, które nas upokarza, które ryzykuje naszym zdrowiem i życiem.

Pierwszy moment po wyroku był czasem wściekłości, frustracji i żałoby, jednak szybko przekułyśmy swoje emocje w działania.

W imieniu każdej osoby, która może potrzebować aborcji, setki tysięcy kobiet zaczęły wymieniać się informacjami, wspierać, mówić głośno „Tak, ja też przerwałam ciążę”. Trybunał Sędzi Przyłębskiej przez przypadek rozpoczął rewolucję siostrzeństwa i wzajemnej pomocy, która stała się narzędziem walki z nieludzkim prawem.

I dlatego dziś, w drugą rocznicę wprowadzenia zakazu aborcji z powodu wad płodu, obnażamy jego skutki i pokazujemy siłę kobiet.

Ile aborcji od wyroku?

Żeby zrozumieć zjawisko aborcji systemowej dziś, musimy cofnąć się do wczoraj. Odrobina perspektywy pokaże jeszcze dobitniej, co politycy zgotowali kobietom.

Dane prezentowane przez NFZ nie pozostawiają złudzeń – przez wyrok Trybunału, aborcja systemowa została w Polsce prawie zupełnie zlikwidowana. To działanie efektu mrożącego, który wykształcał się przez 30 lat obowiązywania tzw. kompromisu aborcyjnego, a przypieczętowany został wyrokiem sprzed dwóch lat. Jak na dłoni widać to w sprawozdaniach z realizacji ustawy antyaborcyjnej, prezentowanych co roku w Sejmie. Na potrzeby tego tekstu przyjrzałyśmy się raportom za lata 2019, 2020 oraz 2021.

I tak: w 2019 roku przeprowadzono w szpitalach 1110 aborcji. Najczęściej zabieg wykonywano w województwach mazowieckim (265 zabiegów, w tym 258 z przesłanki uszkodzenia płodu), śląskim (128 zabiegów, wszystkie z przesłanki uszkodzenia płodu) i Pomorskim (124 zabiegi, w tym 121 z przesłanki uszkodzenia płodu). Ani jedna aborcja nie została wykonana w województwie podkarpackim.

Rok 2020 to 1076 aborcji systemowych. Aborcyjne podium prawie się nie zmieniło – najczęściej zabieg wykonywano w województwie mazowieckim (239, w tym 237 z przesłanki uszkodzenia płodu), pomorskim (147, w tym 138 uszkodzonych) oraz śląskim (123, w tym 120 uszkodzonych). Tym razem każde województwo, nawet podkarpackie, zadeklarowało wykonanie co najmniej jednego zabiegu w szpitalu.

W styczniu 2021 w życie wszedł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uchylił tzw. przesłankę embriopatologiczną, czyli tę, która umożliwiała przerwanie ciąży uszkodzonej. W sprawozdaniu ta zmiana aż bije po oczach – wszystkich zabiegów przeprowadzono w skali całego kraju zaledwie 107. Najmniej w historii obowiązywania ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku. Jak pisałyśmy w dokładnym omówieniu raportu z realizacji ustawy, które opublikowałyśmy na początku bieżącego roku:

Dokładnie tyle aborcji miało zostać wykonanych w ramach państwowego systemu ochrony zdrowia w 2021 roku. Wśród nich 75 to aborcje zaklasyfikowane jako przeprowadzone z przesłanki uszkodzenia płodu, a więc wykonane przed wejściem w życie zakazu Trybunału Konstytucyjnego w styczniu 2021. Oznacza to, że przez pozostałych jedenaście miesięcy 2021 roku w szpitalach odbyły się 32 zabiegi.

32 zabiegi przerwania ciąży na ponad 9 milionów kobiet w wieku reprodukcyjnym.

Ani jednej terminacji ciąży z gwałtu lub kazirodztwa.

Trzy województwa w których przez cały rok nie przeprowadzono ani jednej aborcji (lubuskie, podkarpackie, warmińsko-mazurskie). Kolejnych dziewięć, gdzie aborcji przeprowadzono mniej niż 10.

Szpitali, w których wykonuje się aborcje jest w Polsce niewiele, a nawet w tych, w których przeprowadza się zabieg przerwania ciąży, robi się to wyłącznie w ramach skrajnie wąskich przesłanek ustawowych. Mowa tu w zdecydowanej większości o ciążach drugiego trymestru, których kontynuacja stanowiłaby zagrożenie dla zdrowia lub życia osoby w ciąży (np. zagrożenie zdrowia psychicznego wynikające z potencjalnego przymusu donoszenia uszkodzonej ciąży).

Należy jednak pamiętać, że liczba przeprowadzonych aborcji zadeklarowana w sprawozdaniu nie oddaje nawet dziesiętnej wszystkich terminacji ciąży przeprowadzonych w kraju. Po pierwsze – aborcji w polskich szpitalach było w 2021 roku więcej. Tylko w ramach naszej pracy wyegzekwowałyśmy dostęp do większej liczby zabiegów niż wspomniane 107. Aborcje są dziś klasyfikowane na wszelkie możliwe sposoby – jako poronienia zatrzymane, obumarcia płodu, krwawienia, przez co nie widnieją w statystykach. Dlaczego? Najprawdopodobniej ze strachu i chęci uniknięcia ministerialnych kontroli.

Radzimy sobie same

Tylko naiwni uznają jednak, że zadeklarowane 107 to liczba wszystkich wykonanych przez Polki w 2021 roku aborcji. Światowe badania wskazują, że rokrocznie w Polsce przerywanych jest około 100 000 ciąż – po prostu nie widzimy ich w statystykach, wszystko odbywa się bowiem poza systemem. Jak to się dzieje?

W Polsce karalne jest nie samo przerwanie ciąży, ale pomocnictwo w nim. Innymi słowy – żadna z nas nie podlega odpowiedzialności karnej za własną aborcję. Z obecnego kształtu prawa antyaborcyjnego korzystają tysiące kobiet, które co roku legalnie zamawiają tabletki i przerywają z ich pomocą ciąże w domu lub wyjeżdżają za granicę. W samej Holandii liczba Polek przerywających ciążę zwiększyła się z 308 w 2020 roku do 656 w 2021. To wzrost o ponad 100%.

Radzimy sobie same, bez wsparcia państwa – wręcz zastępujemy to państwo. Dzięki istnieniu organizacji takich jak FEDERA, Aborcja Bez Granic, Ciocia Basia, Ciocia Czesia, Ciocia Wienia czy Aborcyjny Dream Team, żadna osoba potrzebująca wsparcia w aborcji nie zostaje sama, mimo obowiązującego w Polsce drakońskiego prawa. Co więcej, FEDERA nadal wspiera w pozyskaniu dostępu do terminacji ciąży w szpitalu. Od wyroku odebrałyśmy prośby o pomoc albo informację o aborcji od kilkunastu tysięcy kobiet z całego kraju. Codziennie walczymy też o dostęp do zabiegu w ramach państwowej ochrony zdrowia w sytuacjach, kiedy ciąża może zabić kobietę ciężarną, zagrozić jej zdrowiu lub jest wynikiem przemocy seksualnej.

Jako FEDERA, zawsze stoimy po stronie osób potrzebujących aborcji. Niedługo po wyroku stworzyłyśmy sieć wspierających psychiatrów, którzy przyjmują kobiety w ciążach uszkodzonych. Gdy uznają, że kontynuacja ciąży stanowi zagrożenie dla zdrowia psychicznego – a więc spełnia obowiązującą nadal przesłankę ustawową – wystawiają odpowiednie zaświadczenie, a kobieta może legalnie przerwać ciążę w niektórych szpitalach w kraju. Informujemy też skąd zamówić sprawdzone tabletki, tłumaczymy przebieg aborcji domowej. Nasz zespół prawny wspiera te, których prawa pacjenckie zostały złamane w gabinecie. To prawda, wyrok utrudnił naszą pracę, ale zdecydowanie jej nie zakończył. Przeciwnie – robimy więcej niż kiedykolwiek wcześniej.

Minione dwa lata to czas pełnej mobilizacji naszego zespołu prawnego – tysięcy skarg wysłanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, kontaktów z biurem Rzecznika Praw Pacjenta, reprezentacji szukających u nas pomocy kobiet w szpitalach. Na najwyższych obrotach działamy też poradniczo: telefon zaufania cieszy się rosnącym zainteresowaniem, pracownice biura codziennie odbierają telefony od szukających informacji osób. Nasze broszury o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym zamawiane są do wszystkich części kraju. Piszemy listy do władz krajowych, interweniujemy w strukturach unijnych, edukujemy
i tłumaczymy za granicą obowiązujące dziś w Polsce prawo. Pracujemy równolegle na wszystkich poziomach – dyplomacji międzynarodowej, rzecznictwa krajowego i działań
u podstaw.

Największe koszty faktycznego zakazu aborcji – zdrowie i życie kobiet

Od dnia publikacji wyroku Trybunału, straciłyśmy Justynę z Wodzisławia Śląskiego, Annę ze Świdnicy, Izę z Pszczyny, Dominikę z Niska, Agnieszkę z Częstochowy, Martę z Katowic. O ilu nie wiemy? Pozostaje nam się tylko domyślać. Jednak żadna z tych śmierci nie poszła na marne. Każda motywowała kolejne z nas do dołączenia do walki
o nasze podstawowe prawa.

Podobnie jest z nagłośnioną przez nas ostatnio sprawą zgwałconej nastolatki z Podlasia. Ludzie rozumieją, że nie ma większego upokorzenia i traumy dla zgwałconej niepełnosprawnej dziewczynki niż tułanie się od szpitala do szpitala. Jej rodzina skontaktowała się z nami, bo nie mieli już siły dopraszać się od kolejnych placówek respektowania obowiązującego w Polsce prawa. Bierność i znieczulica lekarzy ze szpitali, które odmówiły wykonania zabiegu, nadużywanie prawa, efekt mrożący – wszystko to doprowadziło do ogromnego dramatu. Co gorsza, dramatu dziecka.

W ciągu minionych dwóch lat interweniowałyśmy także w obronie kobiet u których doszło do całkowitego odpływu wód płodowych, wystąpiło ryzyko pęknięcia macicy czy krwotoku wewnętrznego, zaczynała rozwijać się sepsa. Dzwoniłyśmy do lekarzy, pomagałyśmy znaleźć miejsce w innym szpitalu, interweniowałyśmy o każdej porze dnia i nocy, żeby uratować kolejne kobiety przed skutkami rzeźniczego prawa.

Brak dostępu do aborcji zagraża zdrowiu i życiu. Może prowadzić do problemów ze zdrowiem psychicznym, nerwic, depresji, stresu pourazowego, myśli samobójczych, nawet do śmierci. Tak w praktyce wyglądają mityczne „miłosierdzie” i „ochrona życia”. To nic innego jak puste hasła, którymi fundamentaliści próbują uśpić czujność opinii publicznej. Ale na próżno, wszyscy już wiemy jaki jest cel środowisk antyaborcyjnych: odarcie nas z godności i ułożenie świata pod własne poglądy. Nawet kosztem czyjegoś życia.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego a wojna w Ukrainie

Osoby mieszkające w Polsce zdążyły w ciągu dwóch lat wykształcić dobrze działające systemy wsparcia. Dziś jednak nie można mówić o rocznicy wyroku, nie wspominając o wojnie toczącej się za naszą wschodnią granicą. W 2022 roku, polskie piekło wyciągnęło bowiem swoje macki po uciekające przed wojną Ukrainki. Kobiety, które liczyły, że znajdą w Polsce schronienie po piekle wojny, zostały wrzucone w rzeczywistość rodem z najgorszego koszmaru.

Niektóre spośród nich niedługo po dotarciu do Polski orientowały się, że gwałt, który przeżyły w Ukrainie doprowadził do ciąży. Inne dopiero w naszym kraju przechodziły badania prenatalne, odkrywając, że płód ma nieodwracalne wady. Niektóre dowiadując się o nieplanowanej ciąży od razu wiedziały, że nie mogą pozwolić sobie w obecnych warunkach na urodzenie dziecka. Przyczyna nie była ważna – każda z nich stawała twarzą w twarz z tą samą lodowatą ścianą systemu. Każdej, która się do nas zgłosiła pomogłyśmy, a dziś powiedzieć chcemy jedno: wyrok Trybunału Konstytucyjnego doprowadził setki uchodźczyń wojennych do dalszej traumy. Państwo umyło ręce, zrzucając podjęcie niezbędnych działań na oddolne organizacje pomocowe i siatki wsparcia.

Uniosłyśmy wyzwanie, byłyśmy, jesteśmy i będziemy dla każdej potrzebującej. Władza jest ślepa na krzywdę, którą wyrządza, ale mamy siebie. W dwa lata po decyzji Trybunału, jesteśmy silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, a wszystkie, które nadal tu jesteśmy, przeszłyśmy chrzest ogniem. Nasze decyzje muszą zacząć być szanowane i ta zmiana musi nastąpić natychmiast. Idziemy po swoje, czyli zdrowie, bezpieczeństwo, decyzyjność i nikt nas nie powstrzyma, a do tego czasu – #FederaWspiera.

powiązane treści

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *